11 lutego 2014

Rozdział 8

8. Przypadek czy przeznaczenie?
-Neko...kici, kici, kici...no...nie uciekaj...mam cię!!!
Czarnowłosa skoczyła w pogoni za czarną kotką. Tej jednak po raz kolejny udało się wymknąć z jej ramion i schować się za plecami Blake'a. Złotowłosa z rezygnacją usiadła na ziemi. Chłopak ledwie powstrzymywał śmiech. Nieznajoma miała mniej więcej tyle samo lat co on, a była taka beztroska. Ona pewnie miała dzieciństwo...
-Ehhhhhhhhh...
-No i co tak wzdychasz?
-Czemu ona tak mnie nie lubi? Jest taka śliczna...
-Nie przejmuj się tym. Ona nikogo nie lub... Auaaaaa!!! Nie drap!!!!! Taka przecież prawda!
W tym momencie białowłosy zaczął mocować się urażoną Neko, ku uciesze ich nowej towarzyszki. Złotooka ze śmiechu turlała się po ziemi, oglądając zmagania chłopaka. Po pewnym czasie prychająca kotka wskoczyła na kamień, gdzie była już poza zasięgiem innych. czarnowłosa nadal jednak nie potrafiła powstrzymać nagłych wybuchów wesołości.
Blake spojrzał na dziewczynę. Była taka wesoła pomimo amnezji i towarzystwa obcego. Zdawała się niczym nie przejmować. Jak mogła być taka beztroska?
Niebieskookiemu nie tylko to nie dawało spokoju. Odkąd ją spotkał bił się z własnymi myślami. Nie wiedział, co ma myśleć o dziwnym zrządzeniu losu. Miał niebywałe szczęście, czy po prostu był to jeden wielki, okrutny żart losu?
-Nadal nic nie pamiętasz, prawda?
-Tak. To już tydzień...
dziewczyna zasmuciła się. Było jej trochę wstyd, że nie może nawet podać swojego imienia. Widziała, że chłopakowi trudno się do niej zwracać. Zwłaszcza, że niedługo wyjdą z pustyni, a wtedy mogą kogoś spotkać. W końcu nie może pozostać bezimienną do końca  życia. Wpadła więc na pewien pomysł.
-Hej, Blake. A może po prostu wymyślisz mi jakieś imię? Bo tak to trochę mi głupio...
-Wymyślić, co? No to czekaj....może...Lila? Kitsune? Puszka?
-Phi. Za grosz gustu.
-No przepraszam bardzo, ale nigdy niczego nie nazywałem. No może raz kota, ale to się chyba nie liczy...zresztą czemu sama czegoś nie wymyślisz?! Myślisz, że to tak łatwo?!
-No to co powiesz na Bellezza?
-Piękna? Z której strony?
-Jak ja ci zaraz!!!
-No już dobra, dobra. Może...Limone?
-Zaraz ci przyłożę!!!!
-No czego znowu chcesz? Ładne imię...
Nie skończył, gdyż urażona niewiasta dotrzymała słowa i właśnie rzuciła się na niczego się nie spodziewającego białowłosego.
-Ja ci dam brzydulę!!!! Popamiętasz mnie!!!!!
Chłopak był o wiele silniejszy, więc obrona przed ciosami dziewczyny nie było dla niego żadnym problemem. Za to patrząc tak na jej wysiłki, nie potrafił powstrzymać serdecznego śmiechu. Już nie pamiętał, kiedy ostatni raz był tak wesoły. Po chwili jednak pewna myśl zawitała w jego głowie. Była ona jak kubeł zimnej wody. A na imię jej było Tamara.
-Tamara...
Nie był świadom, że to ostatnie słowo wypowiedział na głos. Złotooka zapomniała o złości i spojrzała na niego. W pięknych tęczówkach zawitała ciekawość.
-Tamara? Dziwne imię.
-Nieważne. Po prostu mi się wyrwało. Zapomnij.
-Znałeś jakąś?
Pytanie padło. Było już zbyt późno, aby się wycofać. Mógł skłamać. Że nigdy takiej nie znał. Ale byłoby to nie fair w stosunku do niej. W końcu to wszystko to była jego wina. A była tak piękna.
-Była moją...przyjaciółką.
-Była?
-Nie żyje.
Z mojej winy. Te słowa jakoś nie zdołały mu przejść przez gardło. Nie potrafił ich wypowiedzieć.
Bezimienna spojrzała na smutnego towarzysza. Zauważyła zmianę w jego twarzy gdy tylko wspomniał o tajemniczej dziewczynie. Nie chciała żeby się smucił. Chciała mu pomóc zapomnieć. Ale jak miała to zrobić, skoro sama niczego nie wiedziała?
-Była ładna?
-Tak. Miała duże, zielone oczy i długie, pofalowane włosy w kolorze złota. Była elfką.
-Musiała być naprawdę śliczna. Blake....ehemmmm....jak ona...no wiesz?
To pytanie wcale go nie zdziwiło. Wiedział, że w końcu padnie. I co miał powiedzieć? Zginęła, bo dałem się ponieść? Bo mi pomogła? Bo było mi tak dobrze, że nie chciałem od niej odejść choć wiedziałem, czym to grozi? Bo nie umiałem jej ochronić?
Czarnowłosa czekała w skupieniu obserwując twarz białowłosego. W jego niebieskich oczach nie potrafiła dostrzec żadnych emocji. Zacisnął lekko usta i zachował kamienną twarz. W pewnym momencie już, już wydawało się, że coś powie, ale wtedy tylko mocniej zacisnął usta. Po chwili wstał i ruszył przed siebie. Dziewczyna nie była pewna, co powinna zrobić. Iść za nim? Czy może lepiej zostawić go samego?
Kotka nie miała tego problemu. W mgnieniu oka doskoczyła do oddalającej się postacią w czerwonym płaszczu (nie pytajcie, kto nosi długie płaszcze na pustyni). Po paru metrach białowłosy ze zdziwieniem spojrzał do tyłu, na nadal siedzącą szesnastolatkę.
-No i co tak siedzisz? Pora ruszać. Nero.
-Nero? Czarna? Nawet ładnie... Hej!!! Poczekaj na mnie!!!!
Nowo ochrzczona Nero zerwała się z miejsca i pobiegła za towarzyszem i jego kotką. Już po chwili zapomniała o tajemniczej elfce o imieniu Tamara.
***
-Muszę.
-Chcesz. A z tego co słyszę, to raczej popełnić samobójstwo.
-Samobójstwem była sama ta podróż. Zresztą teraz i tak nie mam już powrotu.
-To ty tak twierdzisz.
-Nic nie rozumiesz. Tak mówi przeznaczenie. Taki już mój los.
-Przeznaczenie to wytwór umysłów ludzi słabych, którzy nie potrafią poradzić sobie z tym, co ich spotyka.
-Naprawdę tak myślisz, czy tylko oszukujesz samą siebie?
-Jesteś kowalem swojego losu. Jeśli chcesz coś zmienić to zrób to sam, a nie czekaj na jakąś zakichaną królewnę, która zrobi wszystko za ciebie.
-Powiedz mi, co innego mi pozostało? Nie mam rodziny, której by na mnie zależało. Nie mam domu, do którego mógłbym wrócić. Nie odnajdę już Svettanti, nawet jeśli jeszcze istnieje. Nie mam już powrotu. Nie mam przyszłości. Pozostało mi tylko iść na przód.
-Ale skąd niby wiesz, że to naprawdę ona?
-Ma czarne włosy. I około szesnastu lat. Wszystko się zgadza.
-To tak jakbyś powiedział, że ja jestem księżniczką. Też mam szesnastkę i czarne włosy.
-Ta. Ale ty masz czerwone oczy, a zaginiona królewna miała złote. Poza tym ona nie była Gatto, tylko Drago. Tak jak jej matka. Nie mówiąc już o tym, że...
-Co znowu?!
-Księżniczka z twoim usposobieniem...?
-A co ty masz do mojego charakteru?!
-One powinny być dobrze wychowane, delikatne, urocze, milutkie...a ty...
-Czy ty właśnie sugerujesz, iż moja osoba nie nadaje się na osobę królewskiej krwi?!
-Szczerze? Tak.
-No cóż. Cenię szczerość. Zwłaszcza, że ja tez sądzę, iż nie nadaję się na błękitną krew. Ale wracając do tematu...naprawdę chcesz ciągnąć ją aż do Città Reale i to tylko po to, aby sprawdzić czy ona naprawdę jest tą, której szukasz? To niebezpieczne...
-Nie musisz jechać.
-Żartujesz?! Ma mnie ominąć taka zabawa?! A poza tym, beze mnie nawet tam nie dotrzesz. A jeśli zginiesz, to zrobi się straaaaasznie nudnooooo....
Neko przeciągnęła się i skoczyła poza krąg światła rzucany przez ognisko. W mgnieniu oka rozpłynęła się w mroku. Blake spojrzał na śpiącą Nero. Włosy, oczy, wiek...nie miał więcej poszlak, ale jak na razie wszystko się zgadzało. To po prostu nie mógł być przypadek. Ale czy przypadkiem Neko nie miała racji? Czy ona naprawdę potrafiła zmienić los jego, Arii i Gatto? Czy może to wszystko było jedynie marzeniem? Czy tak krucha istota potrafiła dać im przyszłość?
-No cóż. Czas pokarze. Teraz i tak nie mam już odwrotu.
***
Ufffffffffffffffffffffff...no i koniec rozdziału 8. Jeszcze raz przepraszam za tą przerwę i usunięcie bloga. No cóż, idę popracować nad kolejnym rozdziałem. Może być tak, że nie będę już dodawała tak często i regularnie jak kiedyś, ale będę się starała. Po prostu wiecie: szkoła, obowiązki...no i mój drugi blog...no więc zapraszam na bloga. Czekajcie na rozdział 9!!! ;D 
;*

10 lutego 2014

Emmmm....

Witam ponownie....

Przepraszam za niespodziewane usuniecie bloga...jeśli kogoś zawiodłam to proszę o wybaczenie...ale za wszystko możecie podziękować Catalinie i Nicol. No i pewnemu panu, ale to szczegół... Ale od teraz wracam do pisania (jeśli komuś jeszcze robi to w ogóle różnicę...)
Świeżo zmartwychwstała
Drakia Hada ;*