6 grudnia 2013

Rozdział 5

Rozdział ten chciałabym zadedykować Catalinie Panterze, Nicol Styles, Marie Hanatsuki i Natalii. Dziękuję za wasze wsparcie. Cieszę się, że pomogłyście mi pojąć, iż nie ważne jest to, ile osób czyta moje opowiadania, ale to, kto je czyta i że warto pisać choćby dla tej jednej, jedynej osoby, która czeka na dalszy ciąg. A więc... dzięki, że jesteście, że czytacie... i że w razie czego mnie ochrzaniacie ;)
Grazie mille,      
Drakia Hada ;*

 5. Nowa twarz

Wiatrowe ostrze nieubłaganie opadało ku piersi wywerny. Tamara cicho płakała w swoim niewidzialnym więzieniu, nie potrafiąc zrobić niczego innego. Przerażona patrzyła, jak Blake z morderczym błyskiem w oku wymierza cios bezbronnemu stworzeniu. Wiatr przybrał na sile, wściekle wirując wokół miejsca kaźni. W powietrznej barierze wirowały już nie tylko płatki kwiatów, ale także coraz większe kawały darni i kamienie. Mimo to, na polanie nadal panowała cisza. Miecz od czarnych, połyskujących łusek dzieliła już coraz mniejsza odległość. Mordercza ręka opuszczała się coraz niżej i niżej...
Nagle wśród ciszy rozbrzmiało ciche miauknięcie. Chłopak zatrzymał się wpół cięcia i nasłuchiwał. Nie. Musiało mu się przesłyszeć. Raz jeszcze spojrzał na wywernę z obrzydzeniem. Był głęboko przekonany, iż ma przed sobą stworzenie, należące do najohydniejszej z ras. Białowłosy prychnął z najwyższą pogardą. W jego oczach lśniła mściwa satysfakcja. Jeden przedstawiciel tego okropnego gatunku mniej. I to za jego sprawą, po tylu latach... może i  niewiele, ale jest to wspaniały początek pięknej, krwawej zemsty. Dość już uciekania. Nadeszła najwyższa pora, aby podnieść głowy, odpłacić za krzywdy. Wybiła godzina wendetty. Ponownie podniósł swą broń. Jeszcze tylko chwila, a przestaną to być jedynie mrzonki...
Pomiędzy drzewami na skraju lasu zamajaczył jakiś cień. Chwilę potem na polanę wbiegło małe, czarne zwierzątko. Z niebywałą szybkością przecięło łąkę i zwinnie wyminęło wszystkie latające obiekty. Chwilę potem wskoczyło na ofiarę, tuż pod opadające ramię niebieskookiego. Nastroszony kot miaucząc i prychając, wpatrywał się w Blake'a spojrzeniem czerwonych oczu. Ostrze zatrzymało się parę milimetrów od głowy zwierzęcia. Niedoszły kat wyglądał jakby zobaczył ducha. Wpatrywał się nierozumiejącym wzrokiem w drobnego obrońcę. Pokręcił głową.
-Dlaczego... Dlaczego? DLACZEGO?! Ze wszystkich stworzeń na świecie ty...!!! Odejdź stąd! JUŻ!!!
Stworzenie jednak nie ruszało się ani o krok. Wpatrywało się intensywnie w krzyczącą postać. Jego wzrok mówił jasno: Otrząśnij się.
Nie rozumiał tego. Dlaczego KOT stanął w obronie WYWERNY?! I jeszcze ten wzrok...tak, jakby oczekiwał od niego, że ten się opanuje. Nie miał zamiaru. Był wściekły.
-Odejdź, albo ciebie też zabiję.
Dzielny futrzak nadal nie ruszał się z miejsca. Niebieskooki zamachnął się, aby go uderzyć. Nie potrafił jednak tego zrobić Broń zatrzymała się tuż obok czarnego boku. Po chwili wiatr wokół ręki rozproszył się, a białowłosy z rezygnacją opadł na kolana. Małe zwierzątko zgrabnie zeskoczyło na ziemię i podeszło do niego. Położyło mu łapkę na dłoni i jeszcze raz spojrzało w oczy. Przez chwilę stało tak, aż wreszcie podjęło decyzję. Zamknęło oczy i otoczyło się na moment ciemną niczym noc poświatą. Blake doskonale wiedział, co się dzieje. Pamiętał to uczucie z dawnych czasów, kiedy jeszcze mieszkał w Svettanti. Często był świadkiem zmian swoich koleżanek. Nie zdziwiło go więc, gdy zamiast kociej łapki poczuł ludzką dłoń. Podniósł dłoń i ujrzał postać w całej okazałości. Czerwone oczy nie zmieniły się, ale za to teraz należały do młodej dziewczyny. Gdy lekko się uśmiechnęła, zauważył małe kły. Z burzy kruczoczarnych, pofalowanych włosów wystawały kocie uszka, tego samego koloru. Ubrana była w rozpiętą, skórzaną kurtkę, odsłaniającą podkoszulek i podkreślający jej smukłą sylwetkę. Ciemne spodnie ozdabiał gruby pasek z dużą klamrą. Z tyłu wystawał giętki, połyskujący ogon (Natalia, błagam, nie wnikaj jak sobie radziła z ogonem kiedy nosiła spodnie, BŁAGAM). Na szyi lśniła szeroka, skórzana żmijka. Cały strój był ciemny i w blasku słońca połyskiwał srebrnymi ćwiekami. Wydawała się być kompletnym przeciwieństwem Tamary. Elfka była drobna, dziewczęca i nieśmiała. Postać stojąca przed nim była za to pewna siebie i odważna. W oczach o pionowych źrenicach chłopak zauważył znajomą dzikość. Gdy uklęknęła naprzeciw niego zawahał się. Jej spojrzenie było zarówno stanowcze, jak i miękkie.
-Przestań. Starczy.
Był w szoku, ale powoli zaczął się uspokajać. Powietrze wokół polany uspokoiło się, wszystkie przedmioty wróciły na ziemię Tamara także powoli zaczęła zbliżać się do trawy. Dopiero teraz białowłosy zauważył, jak bardzo jest wyczerpany. Zachwiał się niebezpiecznie, ale nieznajoma podtrzymała go, aby nie upadł. Dyszał ciężko, ale stwierdził, że przynajmniej nie jest ranny. Po chwili przybiegła do niego także elfka. Była wyraźnie przejęta i roztrzęsiona. Rzuciła się odpoczywającemu chłopakowi na szyję. Po policzkach nadal spływały jej łzy.
-Przestraszyłem cię? Przepraszam.
-Blake...Co to było? Dlaczego...
-Przepraszam.
Niebieskooki delikatnie odsunął od siebie nadal szlochającą dziewczynę (A jakże! Nie dla psa kiełbasa! :P) i spojrzał na kocią niewiastę (Sorki, odbija mi).
-Dziękuję ci. Ale...dlaczego mnie powstrzymałaś...eeee....jak ci na imię?
-Nie mam imienia.
-Jak to nie masz? Każdy ma.
-Ale nie ja.
-Aaahaaaa...
-A powstrzymałam cię, bo taki miałam grymas. Tak swoja drogą, od kiedy masz rozdwojenie jaźni?
-Musiałaś tak bezpośrednio...? Ale tak właściwie to skąd się tu wzięłaś?
-Mistrzem spostrzegawczości to ty nie jesteś, Blake...
-Skąd znasz moje imię?!
Dziewczyna jedynie tajemniczo się uśmiechnęła i powróciła do swojej kociej formy. Mała czarna kotka o lśniącej sierści wyglądała przeuroczo. Zupełnie kłóciło się to z jej ludzką postacią. Chłopak westchnął cicho i podniósł się z ziemi. Tamara nadal siedziała, wyciągnął więc do niej rękę. Spojrzała niezdecydowana.
-Obiecuję ci, że już nigdy mi nie... odbije. Ale jeśli tu zostaniesz nie mogę ci zagwarantować bezpieczeństwa. Niedługo mogą się tu zjawić kolejne wywerny. Sama sobie nie poradzisz.
-A czy z tobą będę bezpieczna?
-Szczerze? Nie. One szukają właśnie mnie. Ale będę cię chronił za wszelką cenę.
-Nie wiem, co powinnam zrobić...Blake, ja...
-Musisz zdecydować. Nie ma czasu. Więc? Pójdziesz ze mną?
Zielonooka wpatrywała się wyciągniętą ku niej dłoń. Bała się ją ująć. Ale co jeśli te potwory znowu przyjdą? Sama sobie z nimi nie poradzi...
Elfka podniosła własną rękę. Ich palce nie zdążyły się jednak złączyć. Usta Tamary otworzyły się. Zamiast krzyku jednak, wydobyła się z nich jedynie strużka czerwonej krwi. Wytrzeszczyła oczy ze zdumienia. Powoli opuściła głowę. W całym zamieszaniu zupełnie zapomniała o krwiożerczym stworze leżącym za nią. Teraz z jej brzucha wystawał czarny, szpiczasty ogon. Zakręciło jej się w głowie. Drżącymi palcami złapała za przyczynę bólu, próbując zatamować krwawienie. Bezskutecznie. Potoczyła wokoło zrozpaczonym wzrokiem. Białowłosy spojrzał na nią zdezorientowany. Nie potrafił zrozumieć. Nie. Po prostu nie chciał. Po polanie przetoczył się wiatr. Niebieskooki zaniósł się szaleńczym śmiechem. Wokół zaczynały już latać różne obiekty.
-Darowałem ci... i tak mi się odpłacasz? Zdradliwe ścierwo... teraz dostaniesz to, na co zasługujesz.
Wolnym krokiem podszedł do bestii i zamachnął się po raz kolejny tego dnia. Wietrzna broń jednak zamiast natrafić na czarne łuski, przecięła skórzany, naćwiekowany rękaw. Kolejne kropelki krwi ozdobiły upstrzone ciemnymi plamkami włosy chłopaka. Nie spodziewał się tego. Dziewczyna była naprawdę szybka. Nie zauważył, kiedy zasłoniła stworzenie. Jedno spojrzenie czerwonych, kocich oczu i ciemne kropelki nadal unoszące się w powietrzu wystarczyły, aby momentalnie go ostudzić. Paznokcie wydłużyły jej się w piętnastocentymetrowe szpony. Dziewczyna w mgnieniu oka odwróciła się i wymierzyła celny cios. Wywerna zaczęła się rozpływać począwszy od miejsca, w które ugodziły pazury. Na końcu rozpłynął się ogon, nadal tkwiący w brzuchu elfki. Ta ostatnia upadła na ziemię.
-Dlaczego mnie zatrzymałaś? Przecież jesteś...
-Gatto? Wiem o tym, nie musisz mi mówić.
-Więc czemu, do cholery zasłoniłaś to ścierwo własnym ciałem?! Aż tak bardzo chciałaś je własnoręcznie wykończyć?!
Spojrzenie było piorunujące. Momentalnie osadziło go w miejscu.
-Taki po prostu miałam kaprys.
Odwróciła się i lekko syknęła z bólu. złapała się za zranione miejsce. Szkarłatne strużki ściekały jej spomiędzy palców. Niebieskooki podszedł, aby obejrzeć ranę, ale dziewczyna tylko a niego nawarczała. Cichy jęk przypomniał mu o leżącej na ziemi Tamarze. Uklęknął przy niej i delikatnie odjął jej dłonie od brzucha. Nie wyglądało to dobrze. Pobiegł do jaskini elfki i znalazł jakieś ubranie. Bez namysłu podarł je na pasy i wrócił z nimi, aby opatrzyć złotowłosą. Trochę się trząsł. Zdecydowanie zbyt dużo krwi. Pod koniec czynności ranna straciła już przytomność. Bez słowa wziął ją na ręce i zaniósł do domu. Gdy upewnił się, że zielonooka leży spokojnie stanął u wyjścia z jaskini i rozejrzał się po polanie. Nieznajoma siedziała nad strumykiem i usiłowała zawiązać opatrunek jedną ręką. Podszedł i uklęknął obok. Wyciągnął rękę
-Mogę?
Niechętnie oddała mu materiał, nadal jednak podejrzliwie śledząc jego ruchy. Starał się być delikatny. Kociooka spinała się przy każdym dotknięciu. Gdy opatrunek był już gotowy szybko zabrała rękę.
-Spokojnie, przecież cię nie skrzywdzę.
-Miło wiedzieć.
-No przepraszam za tą rękę... ale sama weszłaś pod miecz...
-Wiem. Byłam tam.
Zmieszany Blake zgarbił się i wbił wzrok w strumyk. Dziewczyna po chwili wahania położyła mu dłoń na ramieniu.
-Słuchaj, ja... przepraszam. Nie powinieneś się obwiniać. Bo wiesz...od jakiegoś czasu podróżuję z tobą... no tak jakby... trochę cię już poznałam i po prostu nie mogłam ci pozwolić tego zrobić. Odwaliłoby ci już do reszty. A szkoda...
-Wiem. Dzięki. Czasem, gdy używam swojej mocy to trochę mi...odbija...
-Takie rozdwojenie jaźni?
-No żeś się uczepiła!
Uśmiechnęła się lekko, pokazując swoje białe kiełki. Zapadła niezręczna cisza. Po pewnym czasie niebieskooki odważył się zadać pytanie, które uparcie nasuwało mu się na myśl.
-Szłaś za mną, bo czułaś, że jestem Arią, prawda.
Nie odpowiedziała. Szczerze mówiąc sama nie wiedziała, co tak ją przyciągnęło w tym chłopaku.
-Więc skoro już się ujawniłaś...to może od teraz wyruszymy razem?
Teraz z kolei to czerwonooka wbiła wzrok w strumień. Zamyśliła się. Przyglądała się mu z ukrycia już od dłuższego czasu. A skoro już zauważył jej obecność, a nawet z nią rozmawiał, to czemu nie?
-Może być. Beze mnie chyba byś zginął. Ale pod żadnym pozorem nie zdradzaj nikomu, że jestem Gatto. Chyba, że pozwolę. I ani się waż nade mną litować czy zajmować, bo zabiję.
-OK rozumiem, rozumiem. Ale... muszę jakoś się do ciebie zwracać, prawda?
Kotka wstała i ruszyła w stronę lasu. Po paru krokach zatrzymała się. Ściana lasu zaszumiała, jakby wzywając ją do siebie. Jej miękki głos zabrzmiał niczym cichy pomruk. Białowłosy jednak bez trudu wychwycił go spośród szelestu liści.
-Mów mi Neko.
***
Chyba wypada się przywitać, a więc...Ciao!!! Wracam do Was po...ekhem...chwilowym kryzysie. Prezentuję więc nowy rozdzialik (może nie najlepszy, ale proszę o wyrozumiałość, zwłaszcza, że piszę go w Mikołajki, po sporej dawce cukru, więc...), ale o czym to ja? A, no tak. Mam małą propozycję dla zainteresowanych. Ci, którzy nie mają ochoty czekać do soboty, mają szansę na wcześniejsze otrzymanie rozdziału. Ogłaszam bowiem konkurs na...<efektowna pauza>...najlepszy wierszyk XD Temat dowolny. Może być głęboki i z głębi serca, może być śmieszny. Może być długi, a może być krótki. Wszystko zależy od Was. Liczę na inwencję twórczą. Piszcie w komentarzach. Na Wasze...dzieła sztuki...czekam do wtorku, do godziny 20.00. W miarę możliwości jeszcze tego samego dnia podam wyniki. Życzę powodzenia i weny twórczej. Rozdział 6, w którym poznacie początek historii, już czeka...

9 komentarzy:

  1. Yaaaaaaaaaay pierwsza!^^

    A teraz... hmmm... o czym to ja... a tak...
    TY TO NAZYWASZ SŁABYM ROZDZIAŁEM?! JAK ŚMIESZ?! TO BYŁO B.O.S.K.I.E! Polubiłam Neko^^ Jest fajna :) Ale nie zostawiaj tak Tamary! Nieeeeeeee! :(
    Naprawdę super sobie poradziłaś z tym rozdziałem, nawet sądzę, że to był mój ulubiony jak dotychczas <3 Życzę weny ;*
    P.S. jak tylko wpadnę na coś to napiszę ten wierszyk^^ Hehehe szykuj sie na załamanie psychiczne :P

    Nicol <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Zostałaś nominowana do Liebsten Award:)) Więcej informacji znajdziesz tutaj- http://onewayoranothervswings.blogspot.com/2013/12/liebsten-award.html

    OdpowiedzUsuń
  3. :o JAK TY MOŻESZ MÓWIĆ ŻE TEN ROZDZIAŁ JEST SŁABY ?! ON JEST GENIALNY !!! jak wiesz jestem fanką anime ( hexa) a ja je lubię obejżeć od czasu do czasu z hexą ( jukka) !! Bardzo nam się spodobała postać Neko !!!! uwielbiam takie postacie( Hexa ) !!! XD I to że blak i ona od teraz będą podróżować razem będzie wspaniałe !! widzimy że akcja się rozkręca !! pisz szybko next ! czekamy <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Słaby? Słaby?! SŁABY????
    Ty to chyba grasz taką skromną... Tak to musi być to... Ejjj no weź! Przecież chyba wiesz, że to było świetne i w ogóle... (Chyba zabrakło mi słów)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ależ zacięta rywalizacja!!! Aż brak mi normalnie słów...ten entuzjazm... -,-"

    Kocham cię. Nienawidzę. Obydwa tak samo.
    Chcę żyć z tobą i zabić. Chcę, by było rano.
    Bo teraz, w środku nocy, mierzymy się wzrokiem,
    Jedna krótka chwila, wnet będzie wyrokiem.
    Białe róże wokół, słodkim zapachem nęcące,
    Ostrze, srebrzystym blaskiem księżyca jaśniejące.
    Kiedyś byłeś całym moim światem,
    Została mi róża, upstrzona szkarłatem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ^^^ Jak lirycznie... (pozdrowienia z Hadesu *W tle: Pimpuś, cerberku kochany, wypluj Willa, już, bo zawołam mamusie!*)

      Usuń
    2. Kurde...chyba właśnie wygrałam własny konkurs...jako jedyna cokolwiek napisałam... -,-"

      Usuń
    3. My po prostu nie jesteśmy tak utalentowane jak ty :) *Pimpuś! Wypluj Willa!*

      Usuń
    4. Budzi się we mnie poetka XD Strzeż się ludzkości ^-,-^

      Usuń