17 lipca 2014

Rozdział 11

11. Dwie oszustki

Drakia siedziała na ławce w parku i spoglądała na odbicie gwiazd w jeziorze. Podczas wcześniejszej rozmowy z matką, dziewczyna dowiedziała się o czymś, o czym wolałaby nie wiedzieć. W uszach nadal brzmiały jej sowa Drakonii. Sytuacja Arii i Gatto była o wiele gorsza, niż z początku myślała.
Blake...
Ciekawe co teraz robił, gdzie był? Czarnowłosa miała tylko nadzieję, że nie zrobił nic głupiego i nic mu nie jest. Że jest bezpieczny.
Czerwonooka szybko zbeształa się za własną naiwność. Oczywiście, że nie był bezpieczny. Wylecenie z taką prędkością i gwałtownością na pewno musiało kosztować go wiele mocy. A im więcej mocy używał, tym bardziej zwabiał wywerny. One wyczuwały takie rzeczy. A Blake mimo wszystko był tylko szesnastolatkiem. Zranionym i pewnie wyczerpanym. Może właśnie w tej chwili kończy żywot, rozszarpywany przez ostre pazury, gdzieś w jakiejś jaskini. A ona nawet nie dowie się o jego śmierci. A na nagrobku napiszą mu: ,,Tu spoczywa Blake...."
Chwila. Drakia ze zdziwieniem doszła do wniosku, iż nawet nie zna jego nazwiska. No i co napisze mu na grobie? Chociaż... jak ma mu postawić nagrobek, skoro nie dowie się o jego śmierci?
-Księżniczko...
Dziewczyna wzdrygnęła się zaskoczona i odwróciła by spojrzeć, któż to przerwał jej arcyciekawe rozważania swojego problemu. Parę kroków od niej stała jej rówieśniczka o złotych oczach.
-Prosiłam, mów mi Drakia. Albo Neko, jak wolisz. Mi to i tak bez różnicy.
-Mogę się dosiąść?
Czerwonooka przesunęła się, robiąc miejsce na ławce. Dziewczyna usiadła obok niej i przez chwilę obie w milczeniu spoglądały na gładką taflę jeziora. Ciszę przerwała Nero.
-Blake już odszedł, prawda? Nawet się nie pożegnał.
Odpowiedziała jej cisza. Bo co też można było na to odpowiedzieć. Odszedł, bo go zawiodłam?
-Wiesz, przez chwilę naprawdę uwierzyłam, że jestem księżniczką.
Drakia spojrzała na nią z ukosa. W złotych oczach nie było żalu. Po prostu trochę smutku. Uśmiechnęła się krzywo.
-Ja nigdy nie chciałam nią być. Nie cierpiałam tych sukienek, lekcji, nudy...
-To chyba lepsze niż bycie sierotą na wsi, w biednej, przybranej rodzinie, która na dodatek cię nie cierpi.
Nero spuściła wzrok, nagle zafascynowana własnymi butami. Jej policzki spłonęły okazałym rumieńcem. Było można wyczuć napięcie wiszące w powietrzu. Gdy dziewczyna w końcu się odezwała, mówiła cichym i zrezygnowanym tonem.
-Ty ukrywałaś to, kim jesteś, a ja udawałam kogoś, kim nie jestem. On mi pomógł, a ja go oszukałam i wykorzystałam. Tak bardzo chciałam zmienić swoje życie... Biedny Blake... Nigdy nie zapomnę jego twarzy, gdy mu powiedziałam...
-Nigdy nie było żadnej amnezji, co?
-Nie. Usłyszałam, że ktoś szuka zaginionej królewny. Byłam do niej podobna, więc postanowiłam spróbować szczęścia. Na Deserto trafiłam przypadkiem.
-A jak masz naprawdę na imię?
-Casandra.
W złotych oczach błyszczały szczere łzy. Ona naprawdę żałowała tego co zrobiła. Drakii zrobiło jej się żal. Chciała tylko lepszego życia. I co dostała w zamian? Były takie same.
Czerwonooka zamyśliła się. W głowie powoli kształtował jej się pewien plan. Może i szalony, ale czemu nie?
-Może jeszcze nie jest za późno. Ani dla ciebie, ani dla mnie.
Dziewczyna podniosła na nią zdziwiony wzrok. Jeszcze nigdy nie widziała, żeby księżniczka uśmiechała się w tak przebiegły sposób.
***
Blake nie miał pojęcia gdzie leci. Właściwie wcale go to nie obchodziło. Chciał tylko znaleźć się jak najdalej od Neko.
A właściwie księżniczki Drakii.
Chłopak wciąż poprawiał samego siebie, ale wciąż nie potrafił myśleć o swojej niedawnej towarzyszce inaczej niż Neko. A samo jej wspomnienie sprawiało mu ból. A przecież nie była jedyna. Nawet Nero okazała się Casandrą, która nigdy nie miała amnezji. A on dał im się omamić. Wyszedł na zwyczajnego głupca.
Białowłosy zacisnął zęby i starał się więcej nie myśleć o dziewczynach. Próbował skupić się na szybkości i kierunku lotu. Chłodny wiatr owiewał mu twarz. Pęd powietrza gwizdał w uszach, a płaszcz łopotał za nim. Teraz nic się nie liczyło. Był tylko on i wiatr.
***
Wywerna zbliżała się szybko, wietrząc przedstawiciela znienawidzonej rasy. Z małego punkciku na horyzoncie, stała się już dużą plamą. Gdy niebieskooki w końcu wyrwał się z otępienia była już blisko. Trochę zbyt blisko.
Blake spóźnił się z unikiem o parę sekund. Zaklął, gdy szpony rozorały jego lewe ramię. Krew pozwoliła mu odzyskać jasność umysłu. Teraz musiał przeżyć. Tylko to się liczyło.
Gdy potwór zaatakował po raz drugi, był przygotowany. Zwinnie uskoczył w powietrze, przelatując nad grzbietem bestii. Trwało to co najwyżej dwie sekundy. Zbyt mało dla wywerny, aby uniknąć ciosu na skrzydła. Wystarczająco dużo dla urodzonego wojownika, aby taki cios zadać.
Z paszczy wydobył się ogłuszający ryk. Stworzenie nadal zawzięcie próbowało utrzymać się w powietrzu, ale ranne skrzydło skutecznie to uniemożliwiało. Czarne cielsko nieuchronnie zbliżało się do ziemi.
Białowłosy nie czekał, aby sprawdzić, czy stwór zginął. Jeśli był jeden, mogło być ich więcej. Chłopak ruszył więc w dalszą drogę. Po chwili odległe ryki upewniły go w słuszności jego decyzji.
Niebieskooki podążał przed siebie, a z każdą chwilą wszystko było mu coraz bardziej obojętne. Nie obchodziły go wywerny, zapewne podążające jego śladem. I tak nikogo nie obchodziłaby jego śmierć. Pewnie nikt by się nie przejął, nikt by nie zapłakał. Więc po co się męczyć? Walczyć? 
Powoli wszystko zaczynało się rozmazywać i zlewać. Brakowało mu sił. Lewej ręki już nie czuł, chociaż zbytnio się tym nie przejmował. Nie przejmował się też wtedy, gdy ziemia postanowiła wyjść mu na spotkanie i zbliżała się w zatrważającym tempie. 
*** 
Heh, nie ma to jak skończyć w takim momencie ;D 

5 komentarzy:

  1. Nadrobiłam! Przeczytałam wszystko od 7 rozdziału! Miszcz xD
    No i...
    JAK TY MOŻESZ PRZERYWAĆ W TAKIM MOMENCIE NO...
    Aż normalnie mam ochotę przylecieć do Polski i wbić do ciebie zmuszając cię, żebyś napisała kolejny :3
    Duuuuuuużo weny życzem :D
    ~ Mei

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak bardzo, nie ma to jak.... KURDE JEŚLI GO ZABIJESZ TO JA ZABIJĘ CIEBIE!!! :(

    Niech on przeżyje nooooo...

    Ciekawe jaki pomysł miała Drakia. Już sie nie mogę doczekać aby go poznać^^

    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Już się Marianku nie mogę doczekać XD Nicol, czy ty przypadkiem nie grozisz mi zbyt często? To zły nawyk, musisz się go koniecznie pozbyć ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. *Zamyślona* Hmmm... A może tortury?
    *Głośno* Co powiecie nad urządzeniem tortur dla Drakii? Wiecie, takich staromodnych? Przypalanie rozgrzanymi przedmiotami oduczyłoby ją tak kończyć rozdziały...

    OdpowiedzUsuń