16 listopada 2013

Rozdział 3

3. Rozstanie (?)

Tamara wyczekująco wpatrywała się w twarz białowłosego. Cień, który przed chwilą przez nią przemknął, teraz zniknął bez śladu. Blake odwrócił wzrok. Nie chciał spojrzeć jej w oczy. Elfkę zastanawiało, co chłopak ukrywa.
-Muszę odejść. Po prostu muszę. I nie pytaj już dlaczego.
Właśnie otwierała usta by zaprotestować, ale zaniechała tego zamiaru. Wystarczyło jedno, błagalne spojrzenie. Nie wytrzymała i spuściła wzrok. Była rozżalona. W końcu spotkała kogoś, z kim mogła porozmawiać. Zawsze wokół niej były jedynie zwierzęta. Te parę dni, było najwspanialszymi chwilami w jej życiu. Po raz pierwszy poczuła się potrzebna. Kiedyś była szczęśliwa. Albo przynajmniej tak jej się wydawało. Dopiero Blake uświadomił jej, jak bardzo była samotna. Czasem, jak przez mgłę, przypominała sobie matkę. Praktycznie jej nie znała. Gdy dziewczyna była jeszcze mała, umarła, przekazując jej swoją ostatnią wolę. Zostało po niej jedynie wspomnienie zatarte przez czas. I uczucie, jak to jest być kochanym...
-Przepraszam.
Głos towarzysza przerwał jej rozmyślania. Spojrzała na niego, usiłując sobie przypomnieć, o czym rozmawiali. No tak. Blake odchodzi.
-Ale dlaczego? Dlaczego nie zostaniesz ze mną?
Niebieskooki podniósł na nią smutny wzrok.
-Chciałbym...
-Więc dlaczego nie?
-Bo muszę iść dalej.
-Ale...
Ale białowłosy już nie słuchał. Zatopił się w swoich rozmyślaniach. Tamara widząc to dala za wygraną i poszła spać. Musiała wstać bardzo wcześnie. Inaczej mogła już nigdy nie zobaczyć swojego nowego towarzysza.
Tymczasem chłopak siedział na trawie wpatrując się w krystalicznie czysty strumień. Obok wypoczywał malutki gryf o złotych piórach. W czystej wodzie odbijały się tysiące gwiazd.  Pokochał ten widok. Był po prostu piękny. I pozwalał choć na chwilę uciec od ponurych myśli. Ale uciekać nie można w nieskończoność. Niestety.Coś o tym wiedział.
Westchnął cicho i położył się na miękkiej trawie. Poruszył ręką. Nie czuł już bólu. To tylko potwierdzało, że już czas odejść. A naprawdę nie miał na to ochoty. Przypomniał sobie minę elfki gdy pierwszy raz o tym wspomniał. Biedaczka. Musiała być samotna.
Blake uśmiechnął się do własnych myśli. Tak. Na początku zdecydowanie się go bała. Ale była też bardzo zdziwiona. Zafascynowana. Zach0ciało mu się śmiać. Teraz ciekawość całkowicie przełamała strach i dziewczyna sama szukała jego towarzystwa. A przy tym była taka urocza! Było mu jednak jej trochę żal. Nigdy nie opuściła lasu. Dobrowolnie zamknęła się w klatce...
Nagle gryf podniósł głowę i zaczął nią niespokojnie wodzić na boki. Z dzioba wydobywał mu się groźny syk. Chłopak pogładził go uspokajająco po grzbiecie. Zwierzę trochę się uspokoiło.
-Nie martw się. to nic takiego.
Białowłosy sam chciał w to wierzyć. Ale niestety domyślał się, co zaniepokoiło gryfa. Oczywiście, mógł się mylić. Szczerze mówiąc bardzo by tego chciał. Ale niestety on też miał to złe przeczucie. A przeczucia myliły go niestety rzadko. Bardzo rzadko...
***
Blake obudził się bardzo wcześnie. Ostrożnie podniósł się ze swojego posłania i spojrzał pod przeciwległą ścianę. Pomimo półmroku panującego w jaskini, z ulgą zauważył, że elfka nadal śpi. Wyglądała uroczo. Chłopak po cichu opuścił grotę. Nie chciał jej budzić. Nie lubił wychodzić bez pożegnania, ale tak było mimo wszystko prościej. Bał się, że mógłby ulec namowom zielonookiej. Teraz jednak grzecznie spala w łóżku. Nikt nie będzie go zatrzymywał. Nie będzie łez. I tych głupich obietnic i kłamstw. niebieskooki doskonale wiedział, że nie wróci. Już nigdy nie spotka Tamary. Ona nie musiała o tym wiedzieć. Ale mimo wszystko nie lubił kłamać. Na skraju lasu chłopak obejrzał się raz jeszcze. Tęsknym spojrzeniem raz jeszcze omiótł strumień, polankę i wejście do jaskini, w którym stała...
-Tamara?!
-Powodzenia! I do zobaczenia! Dbaj o siebie!!!
-Żegnaj...
Białowłosy uśmiechnął się i pomachał nowej przyjaciółce. A potem jego czerwony płaszcz zniknął wśród drzew. Z tej odległości nie mogła zauważyć, jak bardzo jego uśmiech był wymuszony. Ale on doskonale widział błyszczące w jej oczach łzy...
***
Las był wyjątkowo niespokojny. Większość zwierząt pochowało się w swoich kryjówkach. Reszta niespokojnie strzygła uszami. Nie zwracały większej uwagi na przybysza. Postać była niegroźna. A przynajmniej na razie. Blake przyspieszył kroku. Takie zachowanie zwierząt nie wróżyło dobrze. Jego przeczucia zdawały się to potwierdzać. Cisza przed burzą. Westchnął cicho. Wiedział. Wiedział, że nie może się tak długo zatrzymywać. Wyglądało na to, że odszedł w ostatniej chwili. Teraz już wszystko powinno być dobrze. Ale skoro tak, to dlaczego czuł taki niepokój?
-To na pewno przez jego obecność. Na pewno. Przecież jakie mogłoby być inne wytłumaczenie?
Pomimo wszystko nie mógł się jednak pozbyć wrażenia, że coś jest nie tak. Tylko co? 
Nagle las okrył wielki cień. Wysoko na niebie, na tle słońca pojawiła się czarna, skrzydlata sylwetka. Chłopak zaklął pod nosem i biegiem ruszył w drogę powrotną. Jego długi, czerwony płaszcz powiewał za nim. Przeskakiwał krzaki i korzenie, zręcznie omijał drzewa. Już wiedział, co nie dawało mu spokoju. I do stwierdzenia co to było, nie potrzebował widzieć, jak kształt nurkuje. A już na pewno nie potrzebował słyszeć straszliwego krzyku, ogarniającego las.
***
Tamara siedziała nad strumykiem, tępo wpatrując się w czystą wodę. Gdy białowłosy odchodził, wiedziała, że go nie powstrzyma. Jednocześnie nie potrafiła powstrzymać łez. Teraz znów była samotna. Gdzieś w głębi duszy łudziła się, że mimo wszystko chłopak zostanie z nią na zawsze. Przez chwilę marzyła jakby było pięknie. Albo jakby to było, gdyby poszła z nim. Wyrwała się z lasu. Ze swojej klatki. Jaki mógł być naprawdę świat? 
Po policzku elfki spłynęła kolejna łza. No tak teraz to już niemożliwe. Blake odszedł. Na zawsze. Pewnie już nigdy nie uda jej się spotkać kogokolwiek. A przecież nigdy nie będzie miała tyle siły, by samej wyruszyć w wielki, obcy świat. Jedyna szansa minęła. Zostały jej już tylko zwierzęta.
Z zamyślenia wyrwał ją cień, który ogarnął całą polanę. Rozejrzała się i zobaczyła wielki czarny kształt, który zbliżał się z ogromną prędkością. Sparaliżowana strachem, nie potrafiła się ruszyć. Wreszcie opadł miękko na trawę. Stwór był pokryty czarną łuską i posiadał parę ogromnych, błoniastych skrzydeł tego samego koloru. Grzbiet i długi ogon najeżone były wzdłuż kręgosłupu długimi, białymi kolcami. Z łba, osadzonego na długiej szyi, spoglądały żółte oczy o poziomych źrenicach. Z paszczy najeżonej białymi zębami wysuwał się długi, szkarłatny język, a umięśnione, szponiaste łapy zdawały się czekać na ofiarę. Elfka ze zgrozy ledwie przełknęła ślinę. Bestia miała ponad dziesięć metrów długości bezsprzecznie wrogie zamiary. Teraz wpatrywała się w nią z chęcią mordu w oczach.
-Rrr...rat...unku....
Tylko tyle zdołała wyszeptać zmartwiałymi ze zgrozy ustami. Stwór zaatakował.
***
Jako iż jest sobota, prezentuję kolejny rozdział.^^ Szkoda tylko, że jakiś taki krótki wyszedł...ale to nic. Mam nadzieje, że nadrabia braki treścią. Dziękuję za komentarze i...zapraszam za tydzień na kolejny rozdział ;*

9 komentarzy:

  1. Wstałam sobie wcześnie, (tak, 10 to wcześnie xD) myślałam, że dopiero wieczorem coś napiszesz, a tu niespodzianka, rozdział już jest :D
    Tylko dlaczego każesz czekać aż tydzień na dalszą część? To za długo >:

    OdpowiedzUsuń
  2. Zatrzymywanie w najciekawszym momecie powinno być zabronione!
    I mamy tak czekać do następnej soboty?!
    Nicol (jeśli to czytasz) to zrób mi miejsce obok Ciebie na cmentarzu. Chyba umre od tych emocji. (A ja nakleje sobe plakaty Skarsgårda. A co mi tam!)
    KT-Jakbyś mogła to mi też przynieś krzesło. I dopilnuj, żeby mój nagrobek był w kształcie regału z książkami. I dopisz niebieską farba, że zmarła przez Drakie Hade (dobrze odmieniam?)


    Jak można wywnioskować z powyższych słów, bardzo mi się podobało

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale jak mnie zamkną za zabójstwo, to jak napiszę kolejny rozdział? Tylko spróbuj, a będziesz się smażyć w piekle... XD

      Usuń
    2. Szkoła, piekło, jaka to róźnica?
      I tak chce zastać koordynatorem kar i udręk w Hadesie. Będe miała bliżej do pracy.

      W niektórych więzieniach jest internet...

      Usuń
    3. To chyba spotkamy się w piekle...jak mnie kiedyś zechcą XD

      Usuń
    4. Napisze podanie do szefa to Cię przyjmą. *Odgłosy w tle- Luc! Przyjmiemy ją? -Napisz podanie krwią-Czyją?-No wiesz, tego debila spod 5.*Jak skończe pisać to Cię przyjmiemy. Mamy tu dużo sławnych ludzi np. Sheakspeare tu się gdzieś pląta i szuka rymu do "dziewiąta" *w tle- Will! Znalazłam!)-Ok. Pasuje, ale znajdź jakiś rym do "apokalipsy"-Will? Dalej zalecasz się do Śmierci? -No...-A czego nie rozumiesz w tym, że ona jest z Głodem? Za kare idziesz do kotła!-Nieee!* Na czym to ja... acha. Mamy tu bardzo komfortowe warunki. Zawsze mamy tu ciepło...*pię minut później* i szef jest miły.

      Usuń
    5. Nie mogę się doczekać ;D

      Usuń
  3. Jak ty możesz noooooo ?? Tak nie może być !!!!!. Ty ty ty no no czemuuuuu czemu w takim momencie T^T
    Rozdział cudo *O* Pisaj dalej.

    OdpowiedzUsuń